1 minut czytania
Lech wygrywa z Radomiakiem. Ishak bohaterem Kolejorza.

Lech wygrywa z Radomiakiem przy Bułgarskiej. Mimo korzystnego wyniku, nie możemy powiedzieć, że Kolejorz zagrał dobre spotkanie. Szczególnie w drugiej połowie to goście mieli więcej sytuacji na zdobycie gola, ale przecież kluczem do mistrzostwa jest regularne punktowanie, styl jest w tym rzeczą drugoplanową.


Lech nie zachwycił

Spotkanie lepiej zaczął jednak Lech, który pierwszą bramkę zdobył w 16-tej minucie meczu. Niepilnowany na przedpolu Joel Pereira popisał się kapitalnym uderzeniem na Macieja Kikolskiego. Kilka minut później goście mogli wbić sobie bramkę samobójczą, ale wspomnianemu ,,Kikolowi'' udało się dobiec do zmierzającego do własnej bramki podania od Mammadova. Chwilę później kolejną kapitalną interwencją popisał się młody bramkarz zielonych. Do przerwy nic, więc nie zapowiadało tego, że zespół z Mazowsza sprawi problemy Lechitom. Jednak chwilę po przerwie po solowej akcji piękną bramkę zdobył Ouatara. Przyjezdni nabrali wiatru w żagle i coraz częściej zagrażali bramce Bartosza Mrozka. Brakowało tylko dobrego wykończenia, które mogłoby być kluczowe jeśli chodzi o ostateczny rezultat tego meczu. ,,Niewykorzystane sytuacje się mszczą''- to przysłowie idealnie wpasowało się w ten mecz ponieważ, to gospodarze mimo naporu Warchołów wyprowadzili ostateczny cios. Kapitalny rajd Afonso Sosusa zwieńczył również świetnym prostopadłym podaniem do Mikaela Ishaka, który pewnie wpakował piłkę do siatki. Ataki piłkarzy z Radomia trwały potem w najlepsze, dało się w nich zobaczyć pewną przewidywalność - prawie każdy atak Radomian był wyprowadzany stroną, na której występowali Ouatara i Grzesik, obaj ci zawodnicy oprócz akcji bramkowej za każdym razem szukali tylko wrzutki na wysokiego Leonardo Rochę. Schemat ten zupełnie się nie sprawdził, a gołym okiem widać, że drużyna Bruno Baltazara jest po prostu  jednowymiarowy. 


Lech wygrał zatem mecz, w którym niekoniecznie dominował. Był jednak skuteczniejszy i to zadecydowało o końcowym rozrachunku tej potyczki. 

- Przede wszystkim cieszymy się z tego, że ten mecz zakończył się zwycięstwem. Kolejna wygrana. Spotkanie zaczęliśmy nieźle i mieliśmy je pod kontrolą, ale później zaczęliśmy ją tracić. Początek drugiej części gry nie był najlepszy w naszym wykonaniu, straciliśmy gola. Udało nam się jednak podnieść i zdobyć zwycięską bramkę. To jest dla nas najważniejsze.- Niels Frederiksen.


Ishak bohaterem Lecha

Zwycięstwa nie byłoby oczywiście bez kapitana - Mikaela Ishaka. To Szwed zdobył przecież zwycięską bramkę, które jest dla niego 8. w tym sezonie. Okazja na podwyższenie tego dorobku pojawi się w przyszłym tygodniu, kiedy to Lech zmierzy się w Krakowie z Puszczą. 



zdj.: Przemysław Szyszka

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.