1 minut czytania
Wyjazdowa czarna seria trwa. Pogoń przegrywa w Lublinie.

Kolejna wyjazdowa porażka Pogoni staje się faktem. Tym razem podopieczni Roberta Kolendowicza muszą uznać wyższość Motoru Lublin, który zaprezentował się wyśmienicie na tle Portowców.


Wyjazdowa klątwa

Fakty są takie, że Pogoń na wyjazdach punktuje ze średnią 0.17 na mecz. Jest to dramatycznie słaby wynik, ale gdy popatrzymy na ostatnie pięć spotkań w delegacji kibice klubu ze Szczecina ponownie złapią się za głowy. Ich klub wszystkie przegrał. Defensywa również zawodzi, bowiem Portowcy nie zanotowali ani jednego czystego konta, tracąc średnio 1.83 bramki na mecz. Spotkanie w Lublinie nie zapowiadało się wręcz kolorowo dla podopiecznych Roberta Kolendowicza. 


Już w ósmej minucie przedmeczowe prognozy zaczęły się sprawdzać. Bramkę dla Motoru zdobył Michał Król. Zespół z Lublina nie zwalniał i lekko ponad kwadrans później podwoił prowadzenie. Do siatki trafił Samuel Mraz, który zrehabilitował się tym samym za chwilę wcześniej niewykorzystaną sytuację. Nastroje wśród lubelskich kibiców ochłodził jednak Kamil Grosicki, ale chwilę później znów z gola cieszyli się gospodarze. Strzelcem - wyżej wspomniany Król. Po przerwie pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Bichakhchyan, tym samym zamieniając go na trafienie. Tego dnia trener miejscowych Mateusz Stolarski miał nosa do zmian wpuszczając Mbaye Jacquesa Ndiaye, bo ten od razu po wejściu znalazł drogę do siatki, zapewniając żółto-biało-niebieskim zwycięstwo. 


Po tym meczu Motor wskoczył na dziesiątą pozycję w tabeli, a kibice coraz poważniej myślą o walce nawet o czołówkę tabeli, której od klubu z Lublina wiele punktów nie dzieli. Pogoń zaś zajmuję szóstą lokatę, która w tym momencie nie gwarantuje udziału w Europejskich Pucharach. Jeżeli Portowcy chcą w nich wystąpić, muszą zacząć lepiej punktować w delegacjach.


zdj.: Newspix

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.