Pierwsza połowa była przepełniona walką fizyczną w środku pola i nie przyniosła bramek. W pierwszej odsłonie spotkania przeważali Polacy, którzy skonstruowali aż jedenaście sytuacji bramkowych.
W drugiej połowie na boisku wyróżniali się ofensywni gracze Biało—Czerwonych: Karol Świderski, Robert Lewandowski i Sebastian Szymański. Chociaż polscy gracze dominowali nad reprezentantami Litwy, wciąż było 0:0. Teoretycznie słabsza kadra litewska zaskoczyła Polaków swoją nieustępliwością, odwagą i ambicją. Wydawało się, że drużynie Litwy uda się urwać punkty graczom z orłem na piersi.
Od kompromitacji uratował Polaków Robert Lewandowski, który po otrzymaniu podania od Jakuba Kamińskiego strzelił gola po rykoszecie. Futbolówka odbiła się bowiem po strzale „Lewego” od litewskiego obrońcy i wpadła do bramki.
Litwinom, mimo walki do końca meczu, nie udało się już strzelić wyrównującej bramki.
Mimo wygranej i gry „na zero z tyłu” selekcjoner naszej kadry, Michał Probierz, ma nad czym popracować, ponieważ w piątek nasza reprezentacja grała po prostu słabo. Zwycięstwo z Litwą, znacznie niżej notowanym rywalem, i to jeszcze u siebie, tylko 1:0, należy potraktować z rozczarowaniem. Polaków od kompromitacji musiał znowu ratować 36—letni Robert Lewandowski.
Gra Polaków powinna być szybsza, bardziej dynamiczna, a przede wszystkim bardziej efektowna i efektywna.
zdj.: PressFocus