Kompromitacja – to jedyne słowo, które opisuje ten mecz. Najgorsze, ale jedyne prawdziwe, co można powiedzieć, to że ten mecz był wyrównany
Tak, wygrywamy, ale to bez znaczenia. Pozwalamy Malcie oddać osiem strzałów. Szukamy każdego kontaktu, by wymusić rzut wolny – im bliżej bramki, tym lepiej. Polska piłka od dawna jest w rozsypce, ale ostatnio ta rozsypka przesiewa się już przez kolejne sito. Każda drużyna, która ma więcej niż jednego zawodnika na wysokim poziomie, rozniesie nas w pył, jeśli nie zmienimy stylu
Nie ma pomysłu. Nie ma zaangażowania. Nie ma zgrania ani umiejętności. Nie ma nic. Gramy jak grupa starszych panów na orliku w piątkowy wieczór. Opieramy się na indywidualnościach naszych wahadłowych, ale nawet one zawodzą.
Po pierwszym golu zamykamy się na własnej połowie i czekamy na kontrę – tak pada druga bramka. Obie padły z dużą dozą przypadku: przy pierwszej nie trafił w piłkę maltański obrońca, przy drugiej bramkarz gości miał ją już na rękawicy.
Po polskiej kadrze powinniśmy oczekiwać kilkukrotnie więcej, a w tak złym miejscu nie byliśmy, od 10 albo i 15 lat.
Fot: Leszek Szymański / PAP