Rekordowa liczba bramek. Podsumowanie piątku w PKO Ekstraklasie
Rekordowa liczba bramek. Podsumowanie piątku w PKO Ekstraklasie
1 minut czytania
Piątek na szczeblu centralnym stał pod znakiem dużej ilości goli, bowiem łącznie na szczeblu centralnym padło ich aż 23. Wiąże się to też z dużą ilością ciekawych spotkań, które mieliśmy przyjemność oglądać.
Ekstraklasowe spotkania przyniosły nam chyba najwięcej emocji. Bowiem padło w nich aż 9 goli. Daje to średnią 4,5 na mecz, która jest z pewnością bardzo wysoka. Jest to najwyższa liczba biorąc pod uwagę piątkowe wieczory w elicie. Gdy przejrzymy sobie liczbę trafień z kilku ostatnich kolejek, nie sposób nie zauważyć, że podczas dwóch pierwszych spotkań danej serii gier pada ich mało. Cieszy, więc to, że tym razem udało się odwrócić ten trend. Liczmy iż nie będzie to odosobniony przypadek.
Kolejkę zaczęliśmy w Gliwicach, gdzie miejscowy Piast podejmował Lechię Gdańsk. Spotkanie poprzedziła minuta ciszy, spowodowana karambolem pod Gdańskiem, w którym zginęło kilku młodych fanów Lechistów. Chwilę potem padła już pierwsza bramka dla biało-zielonych. Rzut karny po faulu Miguela Nobregi wykorzystał Camilo Mena. Gliwiczanie odpowiedzieli dopiero po przerwie, kiedy to wyrównującego gola zdobył Jorge Felix. Piłkarze z Trójmiasta jednak od razu po przerwie zabrali się za strzelanie. Do 65. minuty na stadionowym telebimie widniał wynik 1:3 dla gości. Autorami bramek dla przyjezdnych byli Bogdan Viunnyk i Luis D'Arrigo. Gospodarze zabrali się do roboty, bowiem chwilę potem do siatki trafił Felix, a na 10. minut przed końcem rezultat wyrównał Maciej Rosołek. Wynik się już nie zmienił, remis na pewno nie zadowala do końca obu stron. Postronny kibic jednak mógł już być usatysfakcjonowany postawą piłkarzy, którzy ufundowali przy Okrzei niezłe show.
W Szczecinie Pogoń podejmowała Puszczę Niepołomice, która ostatnio prezentuje się fatalnie. Tego dnia było podobnie. Żubry w pierwszej połowie meczu wyglądały jakby nie miały większego planu. Takowy miał za to Kolouris, który kilkukrotnie szukał szczęścia oddając strzały na bramkę Kewina Komara. Do siatki trafił jednak jeszcze przed przerwą, pokonując młodego golkipera z najbliższej odległości. Po przerwie udało się jednak Niepołomiczanom wyrównać za sprawą Michalisa Kosidisa, ale punktu to nie dało, bowiem niedługo później Linus Walquist dał radość licznie zgromadzonej publiczności. Portowcom udaje się, więc wygrać mecz u siebie. Do tego trzeba jeszcze dołożyć dobrą formę w delegacjach, a kibice będą mogli myśleć o podium na koniec sezonu.
Nastroje w Niepołomicach są znacznie gorsze, bowiem Puszcza przegrała kolejny mecz z rzędu prezentując brak pomysłu na grę. Coraz poważniejsze robią się, więc głosy o zwolnieniu Tomasza Tułacza. Ile jest w nich logiki, zweryfikują kolejne mecze.