2 minut czytania
Grad bramek w hicie. Lech ogrywa Legię.

Hit kolejki przyniósł nam wiele emocji. Lech ostatecznie wysoko pokonał Legię, grając skutecznie, ale i bardzo widowiskowo. Szkoda tylko, że druga połowa nie przyniosła nam tylu akcji pod bramką Bartosza Mrozka, bo jedyne czego zabrakło to silnej Legii.


Świetne widowisko

Takie mecze chcielibyśmy oglądać częściej. Na Bułgarskiej ani przez moment nie było nudy. Kibice nie zdążyli jeszcze zająć swoich miejsc, a tu już strzelanie rozpoczął Kolejorz. Kapitalnym uderzeniem popisał się Ali Gholizadeh. Lech nie poszedł jednak za ciosem, a wiatr w żagle dostała Legia. W 19-tej minucie po dośrodkowaniu Wszołka, piłkę głową świetnie zgrał Luquinhas, a całą akcję skończył Marc Gual. Goście tak samo jak miejscowi - nie zamierzali za wszelką cenę zdobyć kolejnej bramki i tempo lekko siadło. Na szczęście tylko na moment, bo pod koniec pierwszej części gola zdobyli piłkarze z Poznania. Zaczęło się od uderzenia w słupek, po którym problemy mieli defensorzy ze stolicy.


Nieporozumienie Pankova z Augustyniakiem wykorzystał Kozubal, dla którego była to pierwsza bramka w elicie. Wspomniany polski obrońca odkupił winy wykorzystując rzut karny. Na przerwę schodziliśmy z remisem 2:2.


Druga część to już dominacja Lecha. Tak samo jak w pierwszej części - Kolejorz szybko zdobył bramkę. Tym razem na listę strzelców wpisał się Afonso Sousa, rozgrywając kapitalną dwójkową akcję z Alim Gholizadehem. Gospodarze nie zwalniali i 10 minut później po kolejnym kapitalnym rozegraniu do siatki trafił Mikael Ishak. Miejscowi poszli za ciosem - do siatki po raz drugi trafił Sousa. Był to koniec zdecydowaniej dominacji Poznaniaków. Mecz znacznie się wyrównał i tylko momentami mogliśmy oglądać ataki pod bramką Kobylaka. Lepiej było po drugiej stronie bo Legia chciała zmniejszyć rozmiary porażki, ale i tutaj nie było skuteczności. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem niebiesko-białych 5:2.


Takie mecze chcemy oglądać

Hit zatem nie zawiódł, a wręcz przeciwnie. Był to jeden z ciekawszych meczów w tym sezonie. Było to spowodowane dużą ilością zawodników uzdolnionych technicznie po obu stronach. Szczególnie dobrze zaprezentowali się takowi z drużyny Kolejorza. Sousa i Gholizadeh wyglądali dziś jak ryby w wodzie. Takie spotkania uświadamiają nas o ile piłka jest ciekawsza z właśnie takimi profilami zawodników. Co prawda inne typy piłkarzy również mogą dać dużo widowisku, ale wydaje się, że właśnie tacy są tymi, bez których takowe nie może się odbyć.


Wspomnijmy o Legii, która w pierwszej połowie zaprezentowała się z dobrej strony, ale druga część dobitnie pokazała słabości Legionistów. Gra w defensywie wyglądała dramatycznie - piłkarze Lecha wbijali się w nią jak w masło. Do tego wkradło się rozkojarzenie, które było bardzo mocno zauważalnie szczególnie w pierwszych 20 minutach drugiej części.


,, W drugiej połowie rozbiliśmy rywali''

Na pomeczowej konferencji Neils Frederiksen jasno podkreślił dominację jego zespołu nad Legią w drugiej połowie. Trudno się z tym niezgodzić.

- Chciałbym podziękować za wiele gratulacji, które otrzymałem po tym spotkaniu. Emocje w szatni są ogromne, trochę większe pewnie niż po pozostałych naszych starciach. Druga połowa była doskonała w naszym wykonaniu, pobiliśmy przeciwników 3:0, pierwsza była bardziej wyrównana, bardziej na styku i kosztowała zespół wiele wysiłku. W drugiej połowie rozbiliśmy rywali także pod względem fizycznym, co pewnie było spowodowane tym, że Legia ma w nogach więcej rozegranych spotkań.


- Co mogę powiedzieć, niesamowity mecz. Czuję się świetnie mogąc grać dla tak wspaniałych kibiców na tym stadionie. Dzisiaj była kapitalna atmosfera połączona też z super wynikiem. Jestem bardzo szczęśliwy. Słyszałem, że to jedno z największych zwycięstw Lecha nad Legią, więc mam nadzieję, że będziemy kontynuować tę naszą grę w następnych kolejkach. Myślę jednak, że mogliśmy strzelić więcej niż pięć goli.

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.