Spotkanie Motoru Lublin z Lechią Gdańsk dostarczyło nam wielu emocji. Zmarnowane okazje, bramki i niestety - błędy sędziowskie. Jeden z nich prawdopodobnie pozbawił żółto-biało-niebieskich zwycięstwa.
Starcie Motor Lublin - Lechia Gdańsk zakończyło się remisem. Dla Lechistów jest to na pewno dobry rezultat. Punkt na terenie rewelacji sezonu na pewno daje nadzieję na lepsze jutro. Faktem jest jednak, że takiego wyniku nie byłoby bez ,,prezentu'' od arbitra, który podyktował kontrowersyjny rzut karny.
Jedenastkę na gola zamienił Camilo Mena. Trafienie dla Motoru zaliczył Bartosz Wolski. - Pierwsza połowa jaka była każdy widział. Myślę, że drużyną, która mogła prowadzić była Lechia Gdańsk, my nie stworzyliśmy żadnej konkretnej sytuacji. Spowodowane to było stratami w środkowej części boiska lub brakiem aktywności w strefie zmiany tempa gry. Mieliśmy dwie sytuacji po szybkiej zmianie strony, gdzie zawiązaliśmy niezłe wejścia w pole karne, ale to było zdecydowanie za mało żeby zaskoczyć Lechię Gdańsk. W drugiej połowie już bardziej przypominaliśmy Motor Lublin, do którego przyzwyczailiśmy obserwujących naszą drużynę i kibiców. Mieliśmy, przed przerwą na race, 100-procentową sytuację, być może, gdyby bramkarz nie dotknął tej piłki Żaku (Mbaye Jacques Ndiaye - przyp. red.) mógłby ją swobodnie trafić, niestety tak się nie stało. - podsumował spotkanie trener Motoru - Mateusz Stolarski
zdj.: Przemysław Gąbka / Motor Lublin