Mecz 27. kolejki PKO Ekstraklasy pomiędzy Górnikiem Zabrze a Legią Warszawa, rozegrany na stadionie przy Roosevelta 81, dostarczył kibicom wielu emocji i pokazał zmienne oblicza obu drużyn. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Legii 2:1, ale jego przebieg był daleki od jednostronnego.
Pierwsza połowa należała do Górnika Zabrze, który od początku narzucił swoje warunki gry. Już w 8. minucie gospodarze objęli prowadzenie po dynamicznej akcji zainicjowanej przez Yosuke Furukawę. Japończyk świetnie przedarł się lewym skrzydłem, dograł piłkę w pole karne, a Taofeek Ismaheel precyzyjnym strzałem pokonał Kacpra Tobiasza, dając Górnikowi zasłużone 1:0. Zabrzanie dominowali w posiadaniu piłki i pressingiem utrudniali Legii konstruowanie akcji. Goście wyglądali na zaskoczonych, brakowało im płynności, a ich próby ataków były skutecznie rozbijane przez dobrze zorganizowaną obronę Górnika. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, choć gospodarze mieli jeszcze kilka obiecujących sytuacji, które mogły podwyższyć prowadzenie.
Druga połowa przyniosła jednak zupełnie inny obraz gry. Legia Warszawa wróciła na boisko z nową energią i szybko przejęła inicjatywę. Kluczową postacią okazał się Luquinhas, który w ciągu zaledwie dziesięciu minut odwrócił losy meczu. W 58. minucie Brazylijczyk oddał z pozoru niegroźny strzał na bramkę gospodarzy, ale piłka zatrzepotała w siatce po pechowym rykoszecie od Janickiego. Zaledwie dziewięć minut później, w 67. minucie, Luquinhas ponownie dał o sobie znać – tym razem przy zamieszaniu podbramkowych po rzucie wolnym dobił do pustej bramki piłkę po strzale Shkurina, zapewniając Legii prowadzenie 2:1. Górnik próbował odpowiedzieć, ale ich akcje traciły na precyzji, a zmęczenie po intensywnej pierwszej połowie dawało się we znaki. Legia z kolei skutecznie kontrolowała tempo gry, nie pozwalając gospodarzom na poważniejsze zagrożenie pod bramką Tobiasza.
Ostatnie minuty meczu to desperackie próby Górnika, by doprowadzić do remisu, jednak brakowało im skuteczności w kluczowych momentach oraz odrobiny szczęścia. Legia mądrze się broniła, a wprowadzeni rezerwowi pomogli utrzymać korzystny wynik. Ostatecznie trzy punkty pojechały do Warszawy, co było dla "Wojskowych" przełamaniem po serii trzech meczów bez zwycięstwa. Górnik, mimo obiecującego początku, zanotował drugą porażkę z rzędu i kolejny raz udowodnił, że ma spore problemy z wykańczaniem akcji i wykorzystywaniem przewagi.
Fantastyczna atmosfera na trybunach, stworzona przez ponad 23 tysiące kibiców, była idealnym tłem dla tego emocjonującego widowiska. Doping fanów gospodarzy podkreślał rangę tego śląsko-warszawskiego klasyka, który po raz kolejny pokazał, dlaczego takie starcia są solą polskiej ligi.