W niedzielne popołudnie w wypełnionym kibicami Sercu Łodzi rozegrane zostało spotkanie numer 24 PKO Ekstraklasy pomiędzy miejscowym Widzewem a Mistrzem Polski – Jagiellonią Białystok. Słaba gra czerwono - biało - czerwonych w poprzednich meczach nie zapowiadała niczego dobrego w starciu z Dumą Podlasia.
Widzew bez zwycięstwa w rundzie wiosennej liczył na przełamanie przed własną publicznością, jednak już w 8 minucie miał utrudnione zadanie. Po strzale głową Mateusza Skrzypczaka Jagiellonia wyszła na prowadzenie w tym spotkaniu. Stało się to, w momencie kiedy trybuny stadionu milczały, nie prowadząc dopingu dla swojej drużyny niemal dwadzieścia minut. Była to forma protestu związana z sytuacją przeciągających się w czasie zmian właścicielskich oraz zaniepokojeniem środowiska kibicowskiego brakiem stałego porozumienia pomiędzy obecnym właścicielem Tomaszem Stamirowskim, a chcącym nabyć według ostatnich doniesień 75% akcji Widzewa – Robertem Dobrzyckim.
Na trybunie pod Zegarem zamiast flag i oprawy został wywieszony transparent „19 minut i 10 sekund ciszy dla T. Stamirowskiego na przemyślenie swoich poczynań” Po niecodziennej ciszy na Piłsudskiego i upływie umownego czasu rozpoczął się głośny doping, z którego widać było jak zespół gospodarzy czerpie siłę, z minuty na minutę, wyglądając na placu gry coraz pewniej i śmielej atakując drużynę gości. Jeszcze przed przerwą na prostej pojawiły się kolejne banery z hasłami: „Stamirowski, doceniamy co zrobiłeś, ale czas na zmiany” oraz „Tomku, zawsze będziesz jednym z nas, lecz krok naprzód zrobić czas” oraz „Robert, Tomasz, Stowarzyszenie – Widzew jest najważniejszy!” – napisano, akcentując kolorem czerwonym pierwsze litery, tworzące RTS. Po zmianie stron, podopieczni Patryka Czubaka niesieni dopingiem coraz częściej przechodzili do ofensywnych ataków, spychając zmęczoną Jagiellonię czwartkowym meczem w europejskich pucharach do głębszej obrony. Mimo licznej okazji do zdobycia bramki, obicia słupka oraz poprzeczki wynik nie uległ zmianie. Jaga wywozi z Łodzi zwycięstwo odniesione w męczarniach, dalej utrzymując Ją w walce o skuteczną obronę tytułu mistrzowskiego.Na konferencji prasowej wypowiedzieli się obaj szkoleniowcy.
Patryk Czubak:„W piłce nożnej najważniejsze są punkty i jesteśmy bardzo rozczarowani, że ich nie zdobyliśmy. W swoim życiu na Widzewie nie widziałem jeszcze czegoś takiego po przegranym meczu. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności i ostatnie zmiany, piłkarze zyskali dzisiaj coś więcej niż punkty. […]Naszą ideą było to, żeby nie poświęcać do pressingu zbyt wielu zawodników, tylko odbierać piłki głównie w środku pola. Idąc dalej w mecz, łapaliśmy pewność siebie. Wiedziałem, że w końcu doprowadzimy do tego, że będziemy mieć swoje momenty. A mając na ławce rezerwowych jakość i dobre nastawienie czułem, że obraz meczu musi się zmienić.”.
Adrian Siemieniec: „Duże gratulacje dla zespołu za ważne zwycięstwo w bardzo trudnym meczu, a także podziękowania dla kibiców za wsparcie w niełatwym środowisku. Nie ma co ukrywać – na Widzewie dopinguje cały stadion, co potrafi ponieść zespół. Udowodnił to dzisiaj, szczególnie w pierwszej połowie. […]Potrzebowaliśmy dziś wiele poświęcenia, determinacji i jakości w bramce. Nie ukrywajmy, także trochę piłkarskiego farta. W futbolu czasem tak bywa, a dzisiaj szczęście było po naszej stronie. Widzewowi gratuluję tej końcówki, bo był bardzo groźny i mówiąc uczciwie – z perspektywy spotkania zapracował przynajmniej na punkt”.
Na trybunach zasiadło 16 768 kibiców, którzy po ostatnim gwizdku Pana Kwiatkowskiego w tym meczu głośno oklaskiwała piłkarzy Widzewa za tak zwany widzewski charakter, poświęcenie i walkę z klasowym zespołem, jednocześnie okazując wsparcie drużynie i bycie z nią na dobre i złe.Mimo porażki gospodarzy, mecz w Sercu Łodzi był czymś więcej niż meczem ligowym. Był to manifest trybun, które jednogłośnie dały wyraz temu, że biorą sprawy w soje ręce, wywierając presję na zarządzie i obecnym właścicielu klubu w podjęciu decyzji odnośnie do sprzedaży udziałów firmie Panattoni.
zdj.: Jagiellonia Białystok