Sytuacja w ligowej tabeli nie jest zbyt ciekawa dla Świdniczanki Świdnik. Ekipa Łukasza Gieresza znajduje się w strefie spadkowej, tracąc pięć punktów do ostatniej ,,bezpiecznej'' drużyny aż pięć punktów. Brak zwycięstwa z rezerwami Korony Kielce mógłby tą sytuację jeszcze bardziej skomplikować.
Po bardzo dobrym w wykonaniu Świdniczanki początku rundy wiosennej coś ewidentnie się zacięło. Ekipa z województwa Lubelskiego nie wygrała już od czterech spotkań, choć trzeba przyznać, że nie miała w nich łatwo. Grali oni bowiem z drużynami pretendującymi do awansu do Betclic II Ligi - Siarką, KSZO, Podhalem i Sandecją. Efektem tych spotkań jest zaledwie jeden zdobyty punkt, wywalczony w spotkaniu z Podhalem Nowy Targ. Nie można jednak odmówić ,,Świdni'' walki i zaangażowania na murawie. W Tarnobrzegu i Nowym Sączu blisko było do niespodzianki bowiem w obu spotkaniach świdniczanie wychodzili na prowadzenie. Możemy jednak gdybać, jednak nic to już nie zmieni.
Foto: Adam Walczak / Polskie Zwierciadło Futbolu
,,Jesteśmy w takim momencie, że meczem z Sandecją zakończyliśmy ten etap gry z drużynami bezpośrednio zainteresowanymi awansem i miejscem barażowym. To czuć, to są czołowe zespoły.'' - stwierdził po meczu w Nowym Sączu szkoleniowiec Świdniczanki, Łukasz Gieresz.
Przełamać się z Koroną
W spotkaniu z rezerwami Korony Kielce trzeba więc wreszcie wygrać. Zadanie nie będzie łatwe, bowiem złocisto-krwiści plasują się aktualnie na szóstym miejscu w ligowej stawce. W ubiegły czwartek przegrali oni z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski po wyrównanym meczu. W poprzednich spotkaniach wyglądali jednak lepiej pokonując min. Siarkę Tarnobrzeg.
Foto: Piotr Pospiech / Polskie Zwierciadło Futbolu
Więcej na temat ostatniego starcia Korony II Kielce znajdziesz po kliknięciu tutaj.
Co ciekawe w ekipie rezerw Korony gra wielu zawodników z kadry pierwszej drużyny Kielczan. Są to między innymi Wojciech Kamiński, Shuma Nagamatsu i Miłosz Strzeboński.
Ostatnie spotkanie pomiędzy Świdniczanką a Koroną II Kielce skończyło się wysoką porażką tych pierwszych. ,,Świdnia'' uległa wtedy aż 2:5.
Foto: Adam Walczak / Polskie Zwierciadło Futbolu