Stanislaw Borek
1 min read
26 Apr
26Apr

Wczorajszy mecz Raków Częstochowa - Śląsk Wrocław w 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy zapowiadał się na jedno z najbardziej zaciętych starć w całym sezonie. Wygrana gospodarzy pozwoliłaby im poczuć się nieco pewniej w fotelu lidera, a ślązakom trzy punkty dałyby nadzieję na wyrwanie się ze strefy spadkowej.


Składy

Mimo fatalnej pozycji Śląska w tabeli (17. miejsce), Marek Papszun zdawał sobie sprawę z wagi tego spotkania i postanowił wystawić niemal najsilniejszy możliwy skład. "Medaliki" rozpoczęły więc w ustawieniu: Trelowski - Mosór, Rodin, Arsenić - Tudor, Berggren, Koczergin, Amorim - Diaz Gomez, López - Brunes.

Ante Šimundža zdecydował się natomiast na następujący skład: Leszczyński - Guercio, Szota, Petkov, Llinares - Jezierski, Samiec-Talar - Żukowski, Pozo, Ortiz - Udahl. Niewątpliwie dużym osłabieniem dla gości była nieobecność Petera Schwarza, niezrozumiała była natomiast nieobecność w pierwszej jedenastce Assada Al Hamlawiego, który notował ostatnio znakomite wyniki.


Przebieg meczu

Od samego początku obie strony zdradzały niesamowitą wolę walki i wyglądało na to, że spotkanie rzeczywiście będzie niezwykle obustronne i emocjonujące. Już w 10. minucie groźny strzał na bramkę Rakowa oddał Piotr Samiec-Talar, który jednak pewnie obronił Kacper Trelowski. Siedem minut później to Rafał Leszczyński musiał interweniować, ale udało mu się zatrzymać uderzenie Jonatana Brauta Brunesa.

Gospodarzom jednak udało się objąć prowadzenie już w 19. minucie. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Władysława Koczergina niepilnowany Ariel Mosór celnym strzałem głową pozostawił Leszczyńskiego bez szans, zdobywając swojego pierwszego gola w barwach Rakowa. 

Goście jednak nie zamierzali się poddawać. Zaczęli podchodzić wysokim pressingiem, zmuszając "Medaliki" do wybijania piłki. w końcu 33 minucie Arnau Ortiz odebrał długie podanie od Leszczyńskiego, wpadł w pole karne i pewnym strzałem pokonał Trelowskiego, analiza VAR wykazała jednak, że znajdował się na spalonym.

Odpowiedź Rakowa nadeszła błyskawicznie. Już 3 minuty później po wrzutce Iviego Lópeza w pole karne Alex Petkov próbował wybić piłkę, zrobił to jednak na tyle nieudolnie, że spadła ona pod nogi Jesusa Diaza. Kolumbijczyk pewnym strzałem podwyższył prowadzenie gospodarzy, stając się tym samym drugim zawodnikiem, który w tym meczu zdobył swoją pierwszą bramkę dla Rakowa. Na przerwę obie drużyny schodziły przy stanie 2:0.

Po przerwie Śląsk rozpaczliwie usiłował zdobyć bramkę kontaktową, jednak strzały Ortiza i Al Hamlawiego, który zastąpił Henrika Udahla, zostały zatrzymane przez Trelowskiego, a José Pozo i Mateusz Żukowski zmarnowali swoje sytuacje. 

Wszelkie nadzieje Śląska zostały jednak rozwiane w 71. minucie przez... Rafała Leszczyńskiego. Bramkarz Śląska miał piłkę w rękach po dośrodkowaniu Frana Tudora, jednak ją wypuścił, co pozwoliło Brunesowi na zdobycie z bliskiej odległości trzeciej bramki. Do końca meczu wynik się już nie zmienił. Raków Częstochowa wygrał 3:0 ze Śląskiem Wrocław.


Sytuacja w tabeli

Dzięki wygranej Raków lideruje obecnie tabeli Ekstraklasy, mając 62 punkty, o trzy więcej niż Lech Poznań. Z kolei Śląsk, z 25 punktami, plasuje się na 17. miejscu i wszystko wskazuje na to, że nie uniknie spadku do I ligi.


Fot. Adrianna Ficek

Comments
* The email will not be published on the website.