Wisła Kraków zimą może stracić kolejnego bramkarza. Tym razem chodzi o Kamila Brodę, którym zainteresowana jest Warta Poznań. Gdy jednak spojrzymy na to z innej perspektywy to klub i piłkarz mogą z takiego ruchu czerpać korzyści.
Do pierwszego składu Wisły się nie przebił
Wychowanek Białej Gwiazdy pełni w tym sezonie rolę trzeciego bramkarza w swoim klubie. Łącznie w tej kampanii dla pierwszej drużyny zagrał ledwo cztery razy i nie możemy powiedzieć, że wyglądał w tych meczach źle. Miał bardzo duży wkład do sukcesu Wisły, jakim był awans do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy, kapitalnie spisując się w serii rzutów karnych. Co prawda w niej już tak kolorowo nie było, ale również i koledzy z linii obrony nie byli bardzo skorzy do pomocy i ostatecznie skończyło się na wpuszczeniu sześciu goli z Cercle. Dostał też sześć meczów w trzecioligowych rezerwach Krakowskiego klubu, w których stracił osiem goli, zachowując dwa czyste konta. Nie jest to zatem słaby wynik. Przejdźmy sezon wcześniej. W ubiegłych rozgrywkach grając pięć spotkań, podczas których stracił trzy bramki. Mimo to przegrał rywalizację, na początku z Alvaro Ratonem, a później z Antonem Chichkanem.
Dobrze, cofnijmy się jeszcze rok do tyłu, a zobaczymy podobną tendencję. Mimo siedmiu goli straconych w ówczesnej Fortuna 1 Lidze prezentował się dobrze. Wisła z Brodą w składzie przegrała tylko raz, grając sześć spotkań, z pośród których dwa to mecze Pucharu Polski. Ostatni raz bardzo regularnie grał dopiero w sezonie 2021/22, kiedy to był zawodnikiem Chojniczanki Chojnice. Zagrał wtedy 32-krotnie, zachowując trzynaście czystych kont. Teraz śmiało można wysnuć tezę, że jest on w Krakowie bardzo niedoceniany, bo kiedy gra spisuje się dobrze. Tylko z niewyjaśnionych okoliczności trenerzy nie dają mu tyle szans, na ile sobie zasłużył. Łącznie uzbierało mu się tylko piętnaście spotkań, podczas których zachował trzy czyste konta. Nie dano mu zaufania i cierpliwości, bo z tym na pewno wygryzłby Patryka Letkiewicza, który właśnie dzięki tym dwóm rzeczom i statusie młodzieżowca znalazł swoje miejsce między słupkami Wiślackiej bramki.
Transfer do Warty to gwarancja minut
Sytuacja w bramce Zielonych też jest ciekawa. Miejsce między słupkami stracił Jędrzej Grobelny, czyli golkiper, który był jednym z lepszych piłkarzy Warty jeszcze w Ekstraklasie. Teraz ,,jedynką'' jest Leo Przybylak, który w sześciu meczach zachował trzy czyste konta. Wydaje się jednak, że Piotr Klepczarek ciągle szuka specjalisty na tą pozycje, a jak wiemy klub z Poznania słynie z wyciskania tego co najlepsze z piłkarzy, którzy na pierwszy rzut oka wyglądają niepozornie. Niemniej Broda ma też doświadczenie z europejskich pucharów, czyli coś czego nie ma większość piłkarzy Betclic 1 Ligi. Podsumowując, miejsce między słupkami szybciej wywalczy w Wielkopolsce niż w Krakowie. Przykład Adriana Gryszkiewicza pokazuje, że jest to dobre miejsce na odbudowanie się i regularne granie. Plusów tego transferu jest zatem więcej niż minusów.
Po co więc było przedłużać z nim kontrakt latem? Śmiało można powiedzieć, że było to jedno wielkie nieporozumienie. Teraz skończył jako golkiper rezerw Białej Gwiazdy, czyli drużyny z Betclic 3 Ligi. Szkoda, że tak to się potoczyło, bo 23-latek wiele razy pokazywał, że można na niego liczyć.