Patryk Froncek
2 minut czytania
08 Mar
08Mar

Ruch Radzionków to klub, który udowodnił, że w futbolu nie liczy się wielkość miasta z którego się pochodzi, ale serce do gry i determinacja. Ta historia to opowieść o „Cidrach” – drużynie z małego śląskiego Radzionkowa, która w latach 90. XX wieku wspięła się na szczyt polskiej piłki, zadziwiając kibiców i rywali. Od sensacyjnego awansu do ekstraklasy po pamiętne zwycięstwa nad potentatami – przygoda Ruchu to jeden z najpiękniejszych rozdziałów w dziejach rodzimego sportu.

Radzionków – miasto Cidrów

Radzionków to niewielkie miasto na Górnym Śląsku, w powiecie tarnogórskim, zamieszkiwane przez około 16 tysięcy osób. Do 1975 roku było samodzielną miejscowością, jednak w wyniku reformy administracyjnej włączono je do Bytomia, gdzie funkcjonowało jako dzielnica przez 23 lata. 1 stycznia 1998 roku Radzionków odzyskał niezależność, co zbiegło się z największym sukcesem lokalnego klubu piłkarskiego – Ruchu Radzionków.
Miasto ma bogatą tradycję górniczą, a jego mieszkańcy nazywani są „Cidrami” – pseudonim ten pochodzi od napoju jabłkowego, cydru, który dotarł na Śląsk prawdopodobnie w czasach wojen napoleońskich, gdy miejscowi żołnierze poznali jego recepturę we Francji. „Cidry” to także przydomek piłkarzy i kibiców Ruchu, symbolizujący lokalną dumę i tożsamość.

Narodziny sensacji

Ruch Radzionków, założony 14 sierpnia 1919 roku jako Towarzystwo Gier i Zabaw, a rok później przemianowany na Towarzystwo Sportowe Ruch Radzionków, jest jednym z najstarszych klubów na Śląsku. Przez większość swojej historii oscylował między niższymi ligami – od klasy A po III ligę. Przełom nastąpił w latach 90. XX wieku, gdy w sezonie 1995/96 do drużyny wrócił jej wychowanek, Marian Janoszka. Pod wodzą trenerów Jana Żurka i Andrzeja Płatka, Ruch w sezonie 1997/98 zdominował rozgrywki II ligi (obecnie I liga), wygrywając grupę zachodnią z 8-punktową przewagą nad Aluminium Konin. Awans do ekstraklasy był sensacją – mały klub z Radzionkowa, który jeszcze niedawno nie istniał jako samodzielne miasto, znalazł się w elicie polskiej piłki.

Marian „Ecik” Janoszka – legenda Cidrów

Sercem drużyny był Marian Janoszka, znany jako „Ecik”. Urodzony w Radzionkowie w 1961 roku, był wychowankiem Ruchu, choć grał także w innych śląskich klubach, m.in. GKS-ie Katowice, z którym zdobył Puchar Polski w 1993 roku. Wrócił do Radzionkowa w wieku 34 lat i szybko stał się liderem zespołu. W sezonie 1997/98, mając 37 lat, został królem strzelców II ligi z 18 golami. Ksywa „Ecik” nie wzięła się jednak od jego imienia, jak mogłoby się wydawać, lecz od zwyczaju – Janoszka właśnie tak zwracał się do każdego nowego zawodnika w drużynie, witając go swojskim „Ecik!”. Z czasem koledzy zaczęli tak wołać na niego samego, a pseudonim przylgnął na stałe. Znany z nieustępliwości i charakterystycznych wąsów, Janoszka był prawdziwą ikoną. Marian słynął z niezwykle skutecznej gry głową, do czego nawiązuje krążąca o nim anegdota, że pewnego dnia, przeglądając się w lustrze, miał stwierdzić: „Taki łeb to mają tylko dwie osoby na świecie – jo i Pelé”. To zdanie doskonale oddaje jego pewność siebie i charakter.

Debiut, który wstrząsnął Ekstraklasą – 5:0 z Widzewem

24 lipca 1998 roku Ruch Radzionków rozegrał swój pierwszy mecz w ekstraklasie na stadionie przy ulicy Narutowicza w Bytomiu-Stroszku. Rywalem był Widzew Łódź – mistrz Polski z 1997 roku i czwarta drużyna poprzedniego sezonu. Nikt nie dawał beniaminkowi szans, a łódzkie gwiazdy podchodziły do meczu wyraźnie lekceważąc przeciwnika. „Cidry” jednak zszokowały wszystkich. W 12. minucie Rafał Jarosz otworzył wynik, w 14. minucie „Ecik” wykorzystał rzut karny, a w 16. minucie Józef Żymańczyk podwyższył na 3:0. Przed przerwą Janoszka strzelił głową na 4:0, a w 71. minucie Tomasz Fornalik ustalił wynik na 5:0. Komentator Canal Plus, Janusz Basałaj, krzyczał: „Nokaut! To nieprawdopodobna historia!”. Stadion, na którym zasiadło około 10 tysięcy kibiców, eksplodował z radości. Ten mecz stał się symbolem tego, że w futbolu nie ma rzeczy niemożliwych.

Piękna przygoda w Ekstraklasie

Sezon 1998/99 był szczytem osiągnięć Ruchu Radzionków – drużyna zajęła 6. miejsce, stając się najlepszym śląskim zespołem w ekstraklasie. „Cidry” odniosły kilka pamiętnych zwycięstw na własnym stadionie, między innymi 4:0 z mistrzem Polski ŁKS-em Łódź, czy 4:1 z Lechem Poznań w ostatniej kolejce, eliminując „Kolejorza” z walki o wicemistrzostwo. W kolejnych latach sukcesów brakowało – w sezonie 1999/2000 Ruch zajął 10. miejsce, a w 2000/2001 spadł z ekstraklasy po porażce 3:6 z Wisłą Płock w ostatniej kolejce. Spadek zbiegł się z problemami finansowymi, m.in. likwidacją kopalni „Powstańców Śląskich”, głównego sponsora, oraz odpływem zawodników po wprowadzeniu prawa Bosmana.

Ruch Radzionków dzisiaj

Obecnie Ruch Radzionków gra w IV lidze śląskiej (piąty poziom rozgrywkowy).  Po problemach finansowych i wycofaniu z I ligi w sezonie 2012/13, klub został reaktywowany na zasadach amatorskich. Finansowany jest głównie z dochodów lokalnego targowiska, a celem pozostaje powrót na wyższe szczeble. Marian „Ecik” Janoszka, choć zakończył karierę, wciąż jest związany z futbolem – pracuje w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Radzionkowie, trenując młodych piłkarzy. Stadion przy Narutowicza, na którym Ruch święcił swoje triumfy, już nie istnieje. W 2018 roku został sprzedany prywatnemu inwestorowi i zburzony. W jego miejscu powstał Park Handlowy Stary Stadion z Biedronką, siłownią i marketem budowlanym. Ruch rozgrywa mecze na boisku przy ulicy św. Wojciecha, a kibice z nostalgią wspominają ekstraklasowe czasy.

Legenda, która trwa

Historia Ruchu Radzionków to więcej niż sportowa opowieść – to dowód na to, że pasja i lokalna jedność mogą zdziałać cuda. Od nokautu Widzewa po szóste miejsce w ekstraklasie, „Cidry” zapisały się w pamięci kibiców jako symbol nieoczekiwanego triumfu. Choć dziś klub gra w niższych ligach, a dawny stadion zastąpiły sklepy, duch Ruchu wciąż żyje – w sercach fanów i w opowieściach o „Eciku” Janoszce. Może kiedyś Radzionków znów zaskoczy piłkarską Polskę – w futbolu przecież wszystko jest możliwe.


Zdj.: katowice.wyborcza.pl

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.