Piotr Pospiech
Granda NaMaxa
1 minut czytania
16 Mar
16Mar

Z dużą radością i jednocześnie ulgą zareagowali kibice Widzewa siedzący w wypełnionym po brzegi Sercu Łodzi, słysząc ostatni gwizdek sędziego Sylwestrzaka w meczu z GKS-em Katowice. Widzew po bramce Jakuba Sypka pokonał ekipę z Górnego Śląska, odnosząc długo wyczekiwane pierwsze zwycięstwo w tym roku.


Nie był to porywający mecz. Od pierwszych minut zaznaczyła się przewaga gości w posiadaniu piłki, jednak wolne tempo i niedokładne podania nie przełożyły się na otwarcie wyniku meczu. Otworzyć mógł go w 14 minucie Said Hamulić, jednak Bośniak źle przyjął piłkę na polu bramkowym rywala, tracąc możliwość na oddanie strzału. W odpowiedzi piłkarze z Katowic nie wykorzystali dogodnej sytuacji, w której z małej odległości strzelał głową Marcina Wasilewskiego trafił w nogi Rafała Gikiewicza.

Obraz gry i jego wynik do przerwy nie uległ już zmianie, w której oba zespoły przyjęły asekuracyjną taktykę, nie pozwalając rywalom na wiele.

W drugiej połowie na placu gry zameldował się Bartłomiej Pawłowski w miejsce Hamulicia, którego ważą się losy przy Piłsudskiego. Druga część gry to kolejne groźne ataki przyjezdnych, jednak otworzyć wynik tego spotkania mógł Julian She hu. Reprezentant Albanii strzelał z dwunastego metra, jednak Dawid Kudła zdążył z interwencją na linii bramkowej. Mecz się ożywił, a niesieni dopingiem piłkarze czerwono – biało – czerwonych częściej gościli na połowie przeciwnika, czego efektem była upragniona i wyczekiwana przez zgromadzonych w liczbie 17 473 kibiców bramka Jakuba Sypka zdobyta w 60 minucie zawodów.
Kolejne fragmenty rywalizacji to przenoszenie gry na połowę podopiecznych Rafała Góraka. Nastroje na trybunach mógł popsuć Dawid Drachal, który po solowej akcji oddał strzał, obijając szczęśliwe dla Gikiewicza słupek.
Doliczony czas gry to dążenie piłkarzy z Katowic do wyrównania jednak z mnożących się stałych fragmentów dla gości nic nie wpadło.

Na pomeczowej konferencji prasowej Patryk Czubak, którego był to ostatni mecz w roli opiekuna pierwszej drużyny z dużym zadowoleniem powiedział:

Patryk Czubak: „Dziękuję całej społeczności związanej z klubem. Nie był to łatwy czas, ale kończy się on w całkiem sympatyczny sposób. Dziękuję piłkarzom za to, że uwierzyli, mimo trudnych momentów z Jagiellonią, czy Radomiakiem. Byliśmy cały czas razem i dźwignęliśmy to. Dziękuję kibicom za kapitalny doping, bo momentami sam chciałbym pośpiewać z nimi. To był trudny czas spuentowany happy endem. […] Jestem zadowolony z tego, co tu i teraz – nie chciałbym rozmyślać, co przyniesie przyszłość. Wracając do samej gry – jeśli chodzi o działania defensywne, nieoptymalnie wybieraliśmy wysokość naszego pressingu, co poprawiliśmy w drugiej połowie. Wydaje mi się, że dobrze zareagowaliśmy, bo udało się zagrać na zero z tyłu.

„Last Dance” Patryka Czubaka na ławce trenerskiej przypada na okres i przerwę dla reprezentacji, w której już w poniedziałek ma zostać zaprezentowany nowy trener RTS – u, Zeliko Sopić Chorwat przejmie stery od tymczasowego trenera Czubaka, który okazał się skuteczny w gaszeniu pożaru, jaki miał miejsce na „Czerwonej Łodzi” w ostatnich miesiącach.

GKS mimo porażki w Łodzi dalej plasuję się w środku stawki, bezpieczny o swój byt w Ekstraklasie. Dla Widzewa zwycięstwo nad beniaminkiem to promyk nadziei oraz dobry prognostyk na dalszą część sezonu do końca, którego pozostało dziewięć kolejek.

fot. TVP Sport

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.