Spotkanie Molde FK i Legii Warszawa w 1/8 finału Ligi Konferencji Europy miało być niezwykle interesującym meczem. Mimo że legioniści dużo lepiej zaprezentowali się w fazie ligowej - zajęli w niej 7. miejsce, podczas gdy Molde ledwie zakwalifikowało się do play-offów, w których pokonało irlandzki Shamrock Rovers dopiero po rzutach karnych - trudno było wskazać faworyta tej rywalizacji.
Legia, a zwłaszcza jej linia defensywy, rozegrała fatalną pierwszą połowę. Pierwsza bramka dla Molde padła już w 12. minucie meczu i była wynikiem nieporozumienia między Vladanem Kovačeviciem, który po zatrzymaniu strzału Eriksena próbował obronić dobitkę Hestada, a Rúbenem Vinagre, który chciał ją zablokować, ale zrobił to na tyle nieudolnie, że piłka przeleciała nad bramkarzem "Wojskowych" i wpadła do siatki. Druga bramka padła zaledwie kilka minut później - winowajcami byli tym razem Jan Ziółkowski, który kuriozalnie podał... do Eriksena, i Kovačević, który nie mógł się zdecydować, czy wyjść z bramki, czy nie. Jeszcze przed przerwą gospodarze podwyższyli prowadzenie za sprawą Fredrika Gulbrandsena, który niepilnowany przez nikogo (tu zawiedli Vinagre i Kapuadi) wbiegł w pole karne, otrzymał świetne podanie od Eriksena i zdobył bramkę na 3:0.
Mimo że Gonçalo Feio nie dokonał w przerwie żadnych zmian, w drugiej połowie Legia była inną drużyną. Dwukrotnie bardzo groźnie uderzał Marc Gual, do akcji ofensywnych często podłączał się Paweł Wszołek, natomiast w defensywie Kovačević i Ziółkowski udowadniali, że pierwsza połowa to już przeszłość. W końcu w 64. minucie Claude Gonçalves znalazł się w sytuacji jeden-na-jeden z Jacobem Karlströmem, ale zamiast strzału zdecydował się na podanie do Kacpra Chodyny, który z piątego metra łatwo skierował piłkę do pustej bramki. Dwie minuty później na boisko za Wahana Biczachczjana wszedł powracający po kontuzji Luquinhas, który zaledwie kilkadziesiąt sekund później strzelił drugą bramkę dla Legii po centrze Pawła Wszołka. W końcówce meczu zawodnicy Gonçalo Feio nieustannie atakowali, próbując doprowadzić do remisu, jednak Norwegom udało się dowieźć jednobramkowe prowadzenie do ostatniego gwizdka.
Mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla gospodarzy - takim samym, jak zeszłoroczne spotkanie obu drużyn w 1/16 finału LKE. Rewanż w Warszawie zakończył się wtedy zwycięstwem Molde 0:3. Teraz legioniści będą liczyli na odmienny wynik, jednak na ich niekorzyść przemawia wiele czynników - oprócz jednobramkowego deficytu między innymi nieobecność Luquinhasa, który pauzuje po otrzymanej dziś żółtej kartce.
Rewanż Legia Warszawa - Molde FK już 13 marca o godzinie 21:00 na Stadionie Wojska Polskiego.